piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział VII

Jechaliśmy już jakąś godzinę. W końcu zaczęłam się interesować gdzie mnie zabiera:
- Damon, gdzie jedziemy? – Spytałam.
- Zobaczysz. – Puścił do mnie oczko. Więcej już się nie pytałam. Wystarczyło, że był tutaj,obok mnie. Jego obecność. Patrzyłam na to co mijamy. Ma horyzoncie pojawił się las i duże jezioro. Słońce zachodziło tuż nad drzewami i pięknie odbijało się w tafli wody. Jak romantycznie, pomyślałam. Jechaliśmy autostradą, nagle mój kierowca skręcił w niewielką uliczkę. Po jej bokach stały potężne wierzby. W oddali zobaczyłam mały drewniany domek:
- Co to za miejsce? – Zapytałam oczarowana.
- Taki jakby domek letniskowy. –Powiedział.
- Twój? – Zapytałam zdziwiona. To do niego nie podobne. Nie dba o takie, że czy jak kupno domu czy inne sprawy. Zabawi się rok i wyjeżdża. Cały Damon.
- Właściwie to nie. – Spojrzałam na niego pytająco. – Należy do Stefana. – Dodał.
- O nie! – Rzuciłam odruchowo.
- Nie martw się, nie ma go tu. – Powiedział spokojnie. Po chwili samochód stanął. Mogłam obejrzeć budynek w całej okazałości. Nie sprawiał wrażenia takiego małego. Wysiadłam z auta nie odrywając wzroku od posiadłości. Stałam właśnie na początku kamiennej ścieżki prowadzącej do dużych drzwi domu. Po bokach znajdowały się dwa drewniane filary, na których opierało się zadaszenie. Do domu wchodziło się po czterech schodkach. Po prawej i lewej stronie budynku znajdowały się dwa okna. Wzdłuż ścieżki ciągnęły się piękne krzewy czerwonych róż. W końcu Damon otworzył drzwi zapraszając mnie do środka. Gdy tylko przekroczyłam próg ujrzałam wielki salon,do którego można było się dostać przez mały przedpokój, w którym właśnie się znajdowaliśmy. Po mojej prawej stronie znajdowała się szafka na buty, a po lewej wieszak. Weszłam w głąb mieszkania. Na środku salonu leżał czerwony dywan, na którym stał mały stolik. Na około znajdowały się dwie skórzane kanapy i fotel. Na przeciwko mnie wymurowany był kominek. Po prawej stronie stały szafki z książkami, pokryte warstwą kurzu, podobnie jak po lewej. To takie podobne do Stefana. Po prawej stronie znajdowały się drzwi, a po lewej schody na piętro. Damon wskazał na fotel. Usiadłam, a on udał się w wampirzym tempie na górę. Nie było go dziesięć minut. Znudziło mnie czekanie więc zaczęłam oglądać co dokładnie znajduje się w „małej” biblioteczce Stefana. Parę minut później czarnowłosy wrócił do mnie. Przelotnie za okno. Było już całkiem ciemno. Damon zaprowadził mnie na górę. Prowadził długim korytarzem, który kończył się tarasem. Gdy podeszłam bliżej ujrzałam stół z srebrną zastawą i dwoma świecami. Oraz czerwone wino. No tak, cały Damon.
- Po co to wszystko? - Zapytałam zaskoczona.
- Oj, nie marudź. Wiesz, że jak już zapraszam gdzieś dziewczynę, to robię to z klasą, nie to co Stef. – Tłumaczył się.
- To słodkie. – Powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Usiadłam do stołu. Damon, jak na prawdziwego dżentelmena przystało odsunął mi krzesło od stołu. Już dawno nie czułam się tak doceniona i tak ważna dla kogoś.
- I co, pojedziesz Chorwacji? – Zapytał nagle.
- Nie wiem. Wolę spędzić ten czasz tobą. – Uśmiechnęłam się.
- Pojedź. – Szepnął.
- Po co? Żeby wkurzać się na te popieprzone dziewczyny? – Zapytałam ironicznie.
- A z kim ty tam jedziesz? – Zapytał rozbawiony.
- Z dziewczynami z prywatnej szkoły, z sąsiedniego miasta. Znają mnie i nienawidzą. Wzajemnie.  – Powiedziałam.
 - To je troszkę podenerwujemy… - Powiedział tajemniczo. Resztę wieczoru spędziliśmy w miłej atmosferze. Najpierw skończyliśmy kolację (bo wampirom jedzenie jest bardzo potrzebne – dop. Aut xD), następnie udaliśmy się na romantyczny spacer pod gwiazdami. Damon zaopatrzył się w butelkę jakiegoś trunku. Zdziwiło mnie to, że nie była to jego ukochana whisky tylko cytrynówka. Przeszliśmy się leśną ścieżką, a później usiedliśmy na schodkach prowadzących do starego budynku, który na pewno był opuszczony. Usiedliśmy obok siebie. Damon zaczął pić.
- Ej, a ja? – Zapytałam z udawanym wyrzutem.
- Co ty? – Zapytał już lekko pijany.
- Nie rób z siebie idioty, tylko daj mi tą butelkę. – Powiedziałam o dziwo spokojnie. Po kilkunastu minutach świat mi się kręcił przed oczami.
- Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało. – Szepnął. Popatrzyłam mu w oczy. Pociągnął mnie za talię i oboje leżeliśmy na murowanych schodkach patrząc się w niebo. Po paru minutach znowu siedzieliśmy w siebie wtuleni. Było dość chłodno. Widząc, że mi zimno przytulił mnie mocno i wziął moje ręce w swoje:
- I tak masz zimne dłonie. – Powiedziałam.
- To miało być romantyczne. – Uśmiechnął się.
- Ja mam cieplejsze ręce! - Powiedziałam.
- Nie, ja. – Zaczął.
- Ja!
- Ja!
- Ja!
- Ja!
- Ja!
- Ja! Czy ty zawsze musisz popsuć romantyczne chwile? – Zapytał z wyrzutem.
- A od kiedy to ty jesteś romantyczny? – Zapytałam podejrzliwe.
- Odkąd się w tobie zakochałem, ale to już wiesz. – Szepnął. Uśmiechnęłam się i wtuliłam się w niego. Wystarczyła mi tylko jego obecność. Kochałam go całą sobą, każdym kawałkiem ciała. Jego wspaniałą osobę. Nie dlatego, że był przystojny czy miał wspaniały charakter. Za to, że mnie kochał. Chwilę później wróciliśmy do domku Stefana. Nadchodziła godzina dwudziesta trzecia:
- Damon, ja mam rodziców! - Krzyknęłam, bo nagle dostałam olśnienia.
- I po jaką cholerę? A tak w ogóle to jakim cudem ty jesteś młodsza niż w latach pięćdziesiątych? - Zapytał.
- Jak się chodzi tyle po ziemi to się wie to i owo. – Uśmiechnęłam się zadziornie. – Teraz na serio: ja muszę wracać! – Dodałam.
- Ale marudzisz. Chodź. Odwiozę cię. – Powiedział. Po godzinie byłam u siebie w domu. Pomyślałam, że zadzwonię do Bonnie. Nie widziałam jej od wczoraj. Nawet nie wiem czy była dziś w szkole. Chwyciłam swój telefon i wybrałam numer. Numer nie odpowiada. Spróbowałam jeszcze kilka razu. I nic. Zaczęłam się martwić. Chciałam już wyjść i sprawdzić czy jest w domu, ale zadzwonił mój telefon:
- Katherine, proszę nie dzwoń. Jak tylko będę mogła to się z tobą zobaczę. – Powiedziała tak szybko, że mało co zrozumiałam.
- Bonnie, ale ja… – Nie skończyłam, bo połączenie zostało przerwane. Mimo wszystko postanowiłam się z tym przespać. W końcu może jutro się wszystko wyjaśni.


*****
Dedykacja dla mojej BFF —> sceny z życia wzięte, Adhson xD ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz